Jak robić zdjęcia na nartach?
Dobre zdjęcie sportowe to marzenie wielu fotoamatorów. Fotografia sportowa jest specyficzną dziedziną, wymaga wielu umiejętności: znajomości dyscypliny, refleksu, przewidywania sytuacji jakie mogą się wydarzyć, cierpliwości oraz sprawnego dobierania i błyskawicznej zmiany odpowiednich ustawień aparatu w zależności od rozgrywającej się akcji. Nie wspominam już o konieczności posiadania w „małym palcu” wiedzy dotyczącej podstawowych pojęć związanych z fotografią, takich jak czas, przysłona, czułość oraz korekcja ekspozycji.
Niestety, samo posiadanie tych cech nie gwarantuje jeszcze sukcesu… Niezbędny jest odpowiedni sprzęt, który pozwoli w sposób przewidywalny oddać fotografowi to, co zamierzał osiągnąć naciskając spust migawki. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego artykułu wielu z Was uda się w nadchodzącym sezonie zrobić naprawdę dobre zdjęcia z reporterskim „smaczkiem”!
Narciarstwo alpejskie jest fascynującą dyscypliną do fotografowania. Zawodnik poruszający się z dużą prędkością, z wyraźnym grymasem na twarzy, agresywnie atakujący tyczkę stanowi niesamowicie atrakcyjny obiekt. Jeśli dodamy do tego skrzący się w słońcu pióropusz śniegu wydobywający się spod nart, to materiał na super zdjęcie mamy gotowy. Tylko co zrobić, by jakościowo fotografia była perfekcyjna? Często spotykam się z wieloma błędami, które powstają na skutek zaufania automatyce aparatu lub braku umiejętności fotografa. Najczęstszymi problemami, z jakimi można się spotkać są:
- przebarwienia śniegu – problem wynikający ze źle dobranego balansu bieli,
- prześwietlenie – zupełnie wypalony śnieg, bez faktury i detali – stanowi jedną wielką białą plamę,
- niedoświetlenie – bardzo ciemny narciarz i szary śnieg,
- poruszona lub nieostra postać narciarza,
- błędne kadrowanie,
- nieciekawy moment (np. przejście z krawędzi na krawędź, kiedy przez ułamek sekundy zawodnik wygląda jak paralityk – zdjęcie przydatne jako szkoleniowe, natomiast wartość reporterska mała),
- narciarz wielkości łebka od szpilki – błąd wynikający z użycia obiektywu o krótkiej ogniskowej lub fotografowania ze zbyt dużej odległości.
Nie wspominam tu o robieniu zdjęć telefonem komórkowym, czy popularnymi aparatami amatorskimi, ustawionymi w trybie „auto”. Może niektórym wyda się to okrutne, ale w taki sposób nie da się zrobić dobrego zdjęcia. No chyba, że do pokazywania rodzinie: „o ta mała czarna kropka to ja” z tłumaczeniem: „beznadziejny ten aparat – śnieg wyszedł jakiś brązowy”. Wiem, bo przerabiałem też taki etap. Dobry sprzęt (o czym poniżej napiszę trochę więcej) jest więc niezbędny w tej dziedzinie. Niestety, nie mieści się on do kieszeni, lecz wielu producentów oferuje specjalne plecaki, w których nawet na stoku, aparat można bezpiecznie transportować. Przejdźmy do właściwej części tego artykułu, czyli praktycznych porad.
Sprzęt – korpus i obiektywy
Jak wiadomo nawet najlepszy sprzęt sam zdjęć nie zrobi. Jeśli mamy braki w wiedzy fotograficznej, pierwszym krokiem powinien być zakup dobrej książki lub nauka u boku zawodowca i przyswojenie podstawowych zasad tej trudnej sztuki. Z drugiej strony nawet najlepszemu fotografowi ciężko będzie zrobić dobre zdjęcie aparatem, który decydować będzie o wszystkim sam ograniczając funkcję człowieka do naciśnięcia spustu migawki.
Zdecydowanie rekomenduję lustrzankę, jako aparat do celów fotografii sportowej. Nawet najprostsza lustrzanka będzie znacznie potężniejszym narzędziem od zaawansowanego kompaktu. Aparat kompaktowy nie zagwarantuje odpowiedniej szybkości wykonywania zdjęć w serii, opóźnienie wyzwolenia migawki od wciśnięcia spustu jest znacznie większe niż w przypadku lustrzanki, a autofokus nie działa wystarczająco sprawnie. W większości przypadków również rozmiar matrycy w lustrzankach jest większy, a co za tym idzie można używać wyższych czułości bez występowania niekorzystnego szumu na obrazie (przydatna funkcja w przypadku kiepskich warunków pogodowych). Inwestycja w droższy, bardziej zaawansowany korpus zaowocuje większą liczbą zdjęć możliwych do zrobienia w ciągu sekundy, większym buforem pamięci (więcej zdjęć możliwych do wykonania w jednej serii), szybszym autofokusem, lepszym uszczelnieniem oraz szeroko pojętą poprawą ergonomii (lepszy chwyt, przyciski funkcyjne „wyciągnięte” na obudowę). Jednak nawet najlepsza „puszka” nie wygeneruje wysokojakościowego obrazu, jeśli zamiast dobrego obiektywu podepniemy szkło o jakości „denka od słoika”.
Nie ma jednej reguły odnoszącej się do długości ogniskowej, jaka jest najlepsza do fotografii narciarskiej. Można zrobić świetne zdjęcia zarówno obiektywem szerokokątnym (wymaga to jednak ustawienia się dosłownie tuż przy przejeżdżającej osobie), jak i teleobiektywem o długiej ogniskowej. Na przykład Dieter Menne, nadworny fotograf na testach organizowanych przez niemiecki SkiMagazin, posługując się obiektywem o ogniskowej 14 mm tworzy zapierające dech w piersiach, nieco surrealistyczne obrazy ze zdeformowanymi proporcjami i bardzo dużą przestrzenią za narciarzem. Z kolei na zawodach nie wyobrażam sobie pracy bez teleobiektywu.
Ekipa obsługująca FIS Carving Cup, którą miałem okazję podglądać, posługuje się teleobiektywami o stałej ogniskowej 300 mm (czasem dokładając do tego jeszcze konwerter o mnożniku 1,4 – dający w efekcie ogniskową 420 mm). Taki sprzęt pozwala na fotografowanie z bezpiecznej odległości, która nie będzie przeszkadzała zawodnikom (i nie zagrażała naszemu zdrowiu i życiu), a jednocześnie sprawia, że będziemy w samym centrum akcji!
Osobiście używam na zawodach szkła o ekwiwalencie ogniskowych dla małego obrazka 105-300 mm i jest to wystarczający zakres w większości przypadków. W kwestii pozostałych parametrów obiektywu to istotne są: minimalna możliwa wartość liczby przysłony oraz wbudowany silnik. Redukcja wibracji nie jest aż tak znacząca, ponieważ najczęściej operujemy na krótkich czasach (aby narciarz nie wyszedł poruszony), przy których funkcja ta się nie przydaje. Za to im wartość liczby przysłony jest mniejsza, tym lepiej. Będzie wtedy można osiągnąć krótki czas otwarcia migawki nawet przy niekorzystnych warunkach pogodowych – np. przy silnie padającym śniegu. Silnik wbudowany w obiektyw sprawi, że prawie zawsze, nawet szybko jadący narciarz znajdzie się w polu ostrości. Ważną cechą obiektywu, którego będziemy używać na śniegu jest również jego solidna budowa, odporna na niekorzystne warunki, z jakimi można się spotkać podczas pracy w górach.
Obiektyw o ogniskowej w granicach 300 mm jest niezbędny do bezpiecznej pracy na stoku podczas zawodów.
Jeden z fotoreporterów na mecie podczas pierwszych młodzieżowych igrzysk olimpijskich w Innsbrucku – aparat z ciężkim teleobiektywem najlepiej podeprzeć na monopodzie.
Właściwa ekspozycja
Fotografując narciarzy najczęściej mamy do czynienia z kadrem, w którym przeważa śnieg. Automatyka aparatu nie radzi sobie wystarczająco dobrze w takich warunkach, ponieważ światłomierz mierzy światło odbite, traktuje śnieg jak szarą kartę, która odbija 18% światła (co dla śniegu jest zupełnie niewłaściwym pomiarem).
Znaczna dominacja świateł powoduje, że przy używaniu pomiaru matrycowego aparat automatycznie skróci czas lub zwiększy wartość liczby przysłony, aby zlikwidować potencjalne przepalenia i maksymalnie wykorzystać rozpiętość tonalną do ukazania różnic w jasności śniegu. Spowoduje to, że ciemniejszy narciarz, który stanowi mniejszą procentowo powierzchnię kadru będzie niedoświetlony, a śnieg zamiast biały, wyjdzie szary.
Lekarstwem na to jest dodatnia korekcja ekspozycji, sięgająca czasem nawet wartości rzędu +2 EV. Większą kompensację należy zastosować w pochmurny dzień, a mniejszą w słoneczny. Najczęściej poprawna będzie korekcja od +0,3 EV do +1,3 EV (oczywiście cały czas mówimy o pomiarze matrycowym).
Pierwsze zdjęcie jest niedoświetlone – często taki efekt pojawia się, jeśli zaufamy automatyce aparatu. Druga fotografia ma właściwą ekspozycję – zastosowałem tu pomiar matrycowy z korekcją +1,3 EV. Trzecie zdjęcie jest natomiast prześwietlone – brakuje detali w światłach, a najjaśniejsze miejsca są zupełnie białe (R255G255B255).
Zupełnie inaczej należy się zachować korzystając z pomiaru centralnie ważonego lub punktowego. Wtedy światłomierz korzysta tylko z niewielkiego fragmentu kadru, w którym znajduje się najczęściej nasz obiekt zainteresowania. Aparat dobierze takie parametry, aby narciarz był dobrze naświetlony, czyli wypełnił cały zakres tonalny możliwy do zarejestrowania przez aparat. Co stanie się wtedy ze śniegiem? Zostanie zupełnie prześwietlony, ponieważ jest kilkukrotnie jaśniejszy od narciarza i znajdzie się daleko poza zakresem tonalnym rejestrowanym przez aparat przy takim pomiarze. Poradzić sobie można z tym problemem stosując ujemną korekcję ekspozycji. Utracimy nieco detali narciarza w cieniach, ale jest to nieduża cena za uniknięcie prześwietlenia śniegu! Podobnie jak przy korekcji dodatniej, nie ma tu jednej odpowiedniej wartości, o jaką należy zredukować ilość światła. Należy dobierać ją indywidualnie, w zależności od warunków pogodowych na stoku.
Podstawą do otrzymania poprawnie naświetlonych fotografii jest stosowanie się do wyżej wymienionych wskazówek oraz praca w formacie RAW i dokonanie ostatecznej korekcji w programie graficznym (dlaczego – wyjaśniam we wpisie Surówki nigdy nie za dużo).
Jeśli nie jesteśmy pewni, czy wybrana wartość korekcji ekspozycji jest odpowiednia najlepiej podejrzeć histogram od razu po wykonaniu zdjęcia, na wyświetlaczu aparatu. Obecnie każda lustrzanka oraz większość zaawansowanych kompaktów oferuje możliwość wyświetlenia histogramu luminancji, a bardziej profesjonalne lustrzanki pozwalają na podgląd histogramu każdego z trzech kanałów R, G, B. Jeśli wykres kończy się daleko od prawej strony jest to informacja, że zdjęcie jest niedoświetlone i należy zwiększyć ekspozycję. Jeśli z kolei na prawym krańcu histogramu (na poziomie 255) występuje jeden wysoki słupek, to na pewno jaśniejsze partie śniegu będą prześwietlone i należy zmniejszyć nieco ekspozycję. Lewy kraniec histogramu odpowiada za cienie i warto, tak sterować ekspozycją, aby wykres rozpoczynał się przy samej krawędzi. Jeśli wypełnimy całą szerokość pola wykresu, to wykorzystamy maksymalnie rozpiętość tonalną, jaka jest dostępna w aparacie.
Trzy histogramy przedstawiają kolejno fotografię niedoświetloną, z poprawną ekspozycją i prześwietloną.
Należy pamiętać, że w kadrach, w których dominuje śnieg, znaczna ilość informacji znajduje się w światłach, więc nie usiłujmy umieścić „górki” w środku pola wykresu! Powinna być zdecydowanie po prawej stronie. Niestety, przy bardzo kontrastowych scenach nieuniknione jest poświęcenie części cieni lub świateł, ponieważ rozpiętość tonalna możliwa do zarejestrowania przez aparat fotograficzny jest znacznie mniejsza niż występująca w rzeczywistości.
Bielszy odcień bieli
Powierzenie automatycznego doboru balansu bieli aparatowi nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. W scenach z dużą ilością śniegu niejeden zaawansowany system potrafi się pogubić. Jeśli posłużymy się trybem RAW, nie stanowi to żadnego problemu, ponieważ można bez straty jakości wybrać poprawną wartość temperatury barwowej światła podczas obróbki na komputerze (kolejna zaleta używania formatu RAW!). Jeśli decydujemy się na bezpośredni zapis w trybie JPEG i chcemy, aby barwy wyszły naturalnie bez późniejszej korekcji, powinniśmy skorzystać z manualnej preselekcji balansu bieli, ale nie używać śniegu jako wzoru, tylko specjalnie przeznaczonej do tego szarej karty. Barwa śniegu nie składa się tylko z białego koloru!
Automatyczny pomiar balansu bieli polega na tym, że aparat znajduje najjaśniejszy punkt na zdjęciu, i zakłada, iż powinien mieć on kolor biały. Do niego porównuje wszystkie elementy kadru. Automatyka nie wie jak wygląda kolor biały, ale wie jak wygląda kolor czerwony i niebieski, względem koloru białego. Posiadając wiedzę na ten temat możemy odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego często na odbitkach otrzymujemy mocno niebieskie zafarbowanie. Śnieg w słońcu ma w rzeczywistości lekko ciepłe zabarwienie; jeśli automat potraktuje to miejsce jako najjaśniejsze i sprawi, że będzie to barwa neutralna, to obszary mniej nasłonecznione (w rzeczywistości neutralne) i obszary w cieniu (które w rzeczywistości mają lekko chłodne zabarwienie) dostaną sporo składowej niebieskiej co spowoduje ogólną dominantę niebieską na fotografii.
Dobór czasu i przysłony
Duża wiedza w dziedzinie fotografii pozwoli nam przewidywać, jaki efekt możliwy jest do osiągnięcia przy różnych kombinacjach czasu i przysłony. Przypomnę (w dużym uproszczeniu), że im większy otwór przysłony tym mniejszą głębię ostrości otrzymamy na zdjęciu. Należy zwrócić uwagę na to, że jeśli korzystamy z większej wartości liczby przysłony to nawet, w przypadku niewielkiego „spudłowania autofokusa” obiekt powinien znaleźć się w polu ostrości. Jeśli operujemy na większej „dziurze”, czyli na mniejszej wartości liczby przysłony, to zmniejsza się też przestrzeń, w której musi znaleźć się obiekt, aby był ostry.
Załóżmy, że stoimy 20 metrów od miejsca, w którym znajdować się będzie narciarz w momencie naciśnięcia spustu migawki, długość ogniskowej wynosi 300 mm, a wielkość matrycy odpowiada małemu obrazkowi (35 mm). W takich warunkach przy wartości liczby przysłony f=9 uzyskamy nieco ponad dwa metry znajdujące się w polu ostrości (metr przed i nieco ponad metr za zawodnikiem). Natomiast, jeśli wartość liczby przysłony ustawimy na f=2.8, uzyskamy tylko 74 cm znajdujące się w polu ostrości! Tabelki z przedziałami ostrości dla kombinacji odległości i wartości liczby przysłony znajdują się w książkach o fotografii, natomiast kalkulatorem głębi ostrości uwzględniającym wszystkie modele aparatów fotograficznych można pobawić się na przykład na stronie DOFMaster.
Wybór wartości liczby przysłony nie jest prosty. Należy przeanalizować dokładnie to, co znajduje się w kadrze. Jeśli za narciarzem rozpościera się tylko niebo, śnieg i górski krajobraz daleko w tle, to spokojnie można użyć wyższej wartości liczby przysłony. I tak obiekt główny będzie dobrze odseparowany od tła. Jednak w przypadku, gdy w tle znajdują się kibice lub inne obiekty (na przykład bannery reklamowe), korzystniejszym wyborem będzie znaczne otwarcie przysłony (małe wartości liczby przysłony). Dzięki temu uzyskamy ostry obiekt główny i rozmyte tło.
Dodatkowym elementem mającym wpływ na wybór wartości liczby przysłony jest ilość światła, jaką dysponujemy. W słoneczny dzień zimowa sceneria jest na tyle jasna, że spokojnie można „przymykać” obiektyw i uzyskiwać przy tym krótkie czasy naświetlania. Ale gdy tylko niebo przykryją gęste chmury lub, co gorsza, zacznie padać śnieg, ilość światła dramatycznie spadnie i jedynym sposobem na nieporuszone zdjęcia będzie zwiększenie otworu przysłony lub podniesienie czułości ISO. Zresztą, nawet w słoneczny dzień nie należy się bać małych wartości liczby przysłony, bo zdjęcia z rozmytym tłem i mocno wyodrębnionym motywem głównym wyglądają imponująco!
Pamiętajmy też, żeby bez uzasadnienia (np. konieczności uzyskania długich czasów przy panoramowaniu) nie używać zbyt dużych wartości liczby przysłony. Większość obiektywów osiąga najlepsze parametry jakościowe (rozdzielczość, ostrość) w granicach f=8, f=9 i używanie wyższych wartości powoduje spadek jakości obrazu.
Istotnym parametrem wpływającym na charakter zdjęcia jest też oczywiście czas otwarcia migawki. Jeśli chcemy zamrozić ruch i uzyskać na zdjęciu widoczną każdą drobinkę śniegu, która wydobywa się spod nart, zatrzymaną w powietrzu musimy użyć jak najkrótszego czasu (w granicach 1/1000 s i krótszych). W słoneczny dzień nie ma z tym najmniejszego problemu. Jeśli naszym celem jest jednak pokazanie ruchu i nadanie więcej dynamiki ujęciu, to można pokusić się o próbę panoramowania, czyli śledzenia ruchu narciarza i użycie znacznie dłuższego czasu (w efekcie otrzymamy ostrego zawodnika i poruszone tło). Ponieważ narciarze jeżdżą z dość dużą prędkością, wystarczające czasy otwarcia migawki do osiągnięcia rozmytego tła zaczynają się już od około 1/160 s. Jeśli rozmycie tła wyda nam się niewystarczające, można spróbować wydłużyć czas do 1/60 s lub nawet 1/30 s. Przekroczenie tych wartości może w znacznym stopniu uniemożliwić uchwycenie głównego obiektu tak, aby był ostry. Panoramowanie w słoneczny dzień może wymagać użycia neutralnego filtra szarego, ponieważ ilość światła, nawet na najmniejszej dostępnej czułości ISO w aparacie może okazać się zbyt duża do osiągnięcia długich czasów i zachowania poprawnej ekspozycji.
Tryb pracy autofokusa
W fotografii sportowej najlepiej sprawdza się używanie autofokusa w trybie ciągłym. Gwarantuje to (w przypadku posiadania odpowiednio szybkiego sprzętu), że w przeważającej większości przypadków uda nam się uchwycić narciarza w polu ostrości. Jeśli dysponujemy aparatem kompaktowym lub obiektywem, który pracuje bardzo wolno, lepszym rozwiązaniem będzie ustawienie ostrości na jakiś obiekt w interesującej nas odległości np. tyczkę, przełączenie się w tryb manualnego ustawiania ostrości i zwolnienia spustu migawki w momencie, gdy narciarz znajduje się w upatrzonym przez nas miejscu. Wtedy mamy do dyspozycji tylko niewielki, z góry założony fragment trasy, na którym zawodnik będzie ostry, ale za to nie jesteśmy ograniczeni powolnym autofokusem.
Fotografowanie seriami
Ciekawe ujęcie najłatwiej będzie nam uchwycić korzystając z seryjnego trybu zdjęć. Obecnie produkowane lustrzanki, będące w zakresie możliwości finansowych fotoamatora, pozwalają na wykonanie nawet do pięciu zdjęć w ciągu jednej sekundy. Taka szybkostrzelność daje spore szanse na trafienie w najciekawszą fazę akcji. Praca w trybie zdjęć seryjnych wymaga oczywiście wydajnego sprzętu – najlepiej szybkiego korpusu i obiektywu z wbudowanym silnikiem, odpowiedzialnym za ustawianie ostrości. Zawodnik porusza się z dużą prędkością i nasz sprzęt musi nadążyć za jego ruchem. Pracując w tym trybie należy pamiętać o bardzo istotnej rzeczy – jeśli chcemy, aby kolejne klatki nie różniły się od siebie kolorystyką oraz jasnością należy działać na ustawieniach manualnych. Pracując w każdym innym trybie, aparat może dobrać inny balans bieli dla kolejnych ujęć, a także w zależności od zmieniającego się kadru zmniejszyć lub zwiększyć ekspozycję zdjęcia. Jeśli wybieramy z serii tylko najlepszą fotografię nie ma to znaczenia, ale w przypadku, gdy naszym celem jest umieszczenie kolejnych klatek obok siebie, różnica będzie widoczna i rażąca.
Uchwycić ciekawy moment
Co zrobić, aby zdjęcie zrobione przez nas na śniegu było ciekawe? Należy uchwycić moment, w którym zawodnik wygląda najbardziej dynamicznie, agresywnie i znajduje się w najciekawszym momencie skrętu. Jeśli zrobimy zdjęcie w momencie, kiedy narciarz przechodzi z krawędzi na krawędź, to na 100% wyrzucimy tę fotografię do kosza, ewentualnie będziemy pokazywać jak beznadziejnie nasz model porusza się na nartach. Jeśli jednak zwolnimy spust migawki w momencie największego pochylenia do środka skrętu, uchwycimy nie tylko bardzo atrakcyjną sylwetkę narciarza, ale również pióropusz śniegu wydobywający się spod nart! Sukces gwarantowany. Ciekawie mogą też wyglądać zdjęcia tuż przed upadkiem, gdy osoba fotografowana próbuje ratować się przed nieszczęściem. Jednak taki moment oczywiście trudno jest „złapać”.
Jeśli chodzi o samo ujęcie, to najbardziej podobają mi się ciasne kadry, w których zawodnik znajduje się dokładnie naprzeciwko fotografa, w linii spadku stoku. Wymaga to ustawienia się kilkanaście metrów poniżej bramki, w linii spadku stoku. W momencie, gdy zawodnik zbliża się do tyczki atakujemy go serią zdjęć.
Atrakcyjne są też ujęcia powstałe w wyniku używania techniki panoramowania. Zdjęcia, na których narciarz jest ostry, a tło rozmazane i wyraźnie podkreślające kierunek jazdy są dla kogoś niezwiązanego z fotografią czymś niewiarygodnym. Dlatego, bo są „inne”. Aby zrobić takie zdjęcie, należy starać się fotografować w momencie, gdy narciarz przez ułamek sekundy porusza się prostopadle do nas i nie wykonuje przez jakiś czas bardzo gwałtownych ruchów. Proponuję ustawić się naprzeciwko miejsca, które wybraliśmy sobie za tło, a następnie skręcić aparat w kierunku, z którego będzie nadjeżdżał narciarz. Łapiemy go w kadrze i prowadzimy cały czas utrzymując w tym samym miejscu wizjera. W momencie, gdy obiekt znajdzie się w naszym wybranym fragmencie trasy, wciskamy spust migawki, pamiętając by kontynuować śledzenie zawodnika, aż do czasu zakończenia naświetlania. W przeciwnym razie narciarz wyjdzie też rozmazany.
Nie zrażajmy się, jeśli odsetek udanych zdjęć tego typu będzie niewielki. Jest to dość trudna technika i jeśli uda się zrobić jedno dobre ujęcie na pięć prób to można to uznać za sukces. Co do ustawień aparatu, to przy panoramowaniu używamy trybu z preselekcją czasu lub manualnego i ustawiamy pożądaną wartość czasu otwarcia migawki. W praktyce najczęściej na nartach przydają się czasy od 1/30 s do 1/160 s. Autofokus powinien być ustawiony w tryb ciągły lub manualny (jeśli wcześniej „złapiemy” ostrość w interesującym nas miejscu).
To, jakie kadry wybierzemy, jaką techniką się posłużymy w dużej mierze nie będzie zależało od poradników, tylko od własnej inwencji twórczej, która może dać ciekawe rezultaty. Bardzo interesująco wychodzą na przykład skośne kadry trochę zmieniające naturalny spadek stoku lub kierunek jazdy narciarza. Zachęcam do wielu prób i wcielania nawet bardzo udziwnionych pomysłów w czyn!
Doświetlanie pierwszego planu lampą błyskową
Abstrahując od samego fotografowania w trakcie jazdy, czasem zapragniemy wykonać zdjęcie statyczne, na przykład zawodnika podczas dekoracji na podium. Jeśli słońce znajduje się z boku lub za naszymi plecami to na pewno fotografia się uda. W określonych sytuacjach, może zaistnieć jednak konieczność użycia lampy błyskowej, jako uzupełnienie światła zastanego. Lampa przyda się zawsze, gdy słońce znajduje się za obiektem naszej fotografii i przód postaci jest zupełnie nieoświetlony. Również warto jej użyć podczas bardzo kiepskich warunków pogodowych w celu „ożywienia” zdjęcia.
Zasada mówi, że dobrze użyta lampa jest wtedy, gdy nikt nie zauważy jej zastosowania. Ponieważ chodzi wyłącznie o wykorzystanie światła błyskowego jako dopełniającego, a nie głównego źródła, to moc z jaką będzie użyta lampa musi być odpowiednio dobrana. Najlepiej ustawić lampę w tryb automatycznego ustawienia światła dopełniającego i ewentualnie skorygować odrobinę ręcznie moc błysku.
Właściwie używanie lampy błyskowej podczas fotografowania narciarzy w czasie jazdy nie jest konieczne, chociaż przy bardzo złych warunkach pogodowych lampa może nieco pomóc uzyskać lepszą temperaturę barw. Należy jednak pamiętać, że lampy będące w zasięgu cenowym dla amatora, nie będą w stanie błyskać przy fotografowaniu seryjnym i wystarczy im mocy najwyżej na kilka pierwszych klatek.
Artykuł ukazał się w Magazynie NTN Snow & More 2007/2008.